jak tego nie robić...

Cyklokarpaty. Koninki. 23.07.2016. 


...czyli w kilku krokach jak zrobić sobie krzywdę na zawodach. Błędy jakie popełniłem przed startem skumulowały się i ledwo byłem w stanie kręcić. Po pierwsze zdając sobie sprawę z pogody i tego, że... następnego będę startował, jakoś zapomniałem o odżywaniu i piciu, bo w sumie, było gorąco, a klima na długiej podróży na miejsce trochę wypaczyła odczucia pragnienia. Śniadanie jak zwykle zjadłem nieduże, ale było to bez podkładu, więc po kilku minutach jazdy byłem na już rezerwie. Dodatkowo sytuacja kuriozalna, założyłem nową sztycę i siodełko, zmierzyłem, przymierzyłem, przejechałem się, na płaskiej rundzie wkoło domu było OK, na podjazdach było tragicznie.
Na pierwszym podjeździe wydawało mi się, że może jeszcze się nie dogrzałem silnika i idzie mi przeciętnie, więc podkręciłem tempo co spowodowało kurcze łydki i nadwyrężenie nóg. Doszedłem dopiero po zjeździe do tego, że chyba jednak "nie sięgam do pedałów". Niestety nogi już "załatwione", poprawa pozycji niewiele pomogła, bo każde podjazd i mocniejsze naciskanie pedałów powodowało ból. Nie przypominam sobie jak dawno mogłem mieć taką fatalną sytuację...


Runda nie była długa i przez myśl mi przeszła opcja DNF, z tym, że z nową zabawką jest fajna zabawa na zjazdach, choć nogi bolą, to jednak frajda jest. Moi towarzysze też jadą giga i są za mną, więc chyba nie warto czekać na nich na mecie, najwyżej mnie wyprzedzą i to oni zaczekają na mnie.



Tak powoli i spokojnie się turlałem nie nadwyrężając nóg, z myślą startu za tydzień w Harrachovie na 140km. Niestety irytujący jest fakt, że rok temu pomimo deszczowej aury wyjeżdżałem prawie wszystko, a dziś to była zabawa w chodzonego, na szczęście tempo podchodzenia mam podobne do podjazdowego, więc straty nie były aż takie straszne. Szkoda, bo mogłem powalczyć o wysokie miejsce gdyby nie bezmyślność. Oby tylko noga podawała w Czechach.
ES

WYNIKI GIGA:
ES 04:16:42 (17 open | 10 M3)
CIENKA 06:12:42 (4 open)