druga majówka


Borówkowa, Szerak, Pradziad, Rychleby...



Jakoś tak nietypowo wyszła ta druga majówka, bo "czerwcówka" tylko bardzo wcześnie. Po pierwsze udało się uzyskać start na "zdobywanie Pradziada". Po drugie brak planu na "czerwcówkę" innego niż MTB Trophy. Nocleg dziwny, ale lokalizacja przednia dla kogoś kto chce polatać po ścieżkach (ostatni dom przed startem ścieżek).

W drodze na Rychlebskie Ścieżki ulewa, do tego brak planu, ale na pierwszy dzień postanowiliśmy pojechać na Borówkową, bo warunkiem była możliwość szybkiej ewakuacji przed ulewą.
 

Pogoda jest na tyle przyjazna, że postanowiliśmy zrobić popas w Lądku, dalej klasyczny podjazd na Borówkową, ten podjazd w całości po raz pierwszy w tempie wycieczkowym. Jest różnica, jakoś wcale tak nie trzymał jak na zawodach.

 

Drugiego dnia kierunek Serak ze świetnymi knedlikami i jeszcze lepszym zjazdem. Trasa już raz przejechana, więc prawie na pamięć znana.

Od rana całkiem dobra pogoda. Niestety im bliżej celu tym bardziej się chmurzy i z góry widoki ograniczone. Na Seraka robimy podjazd "na raty", co daje łącznie około 17km podjazdu z chwilowymi przerwami na zjazdy. W Schronisku zamawiamy knedliky i niestety popełniamy błąd, zamawiamy nie te, co nam psuje trochę humor, bo są znacznie mniejsze, ale za to zalane fantastycznym sosem z borówkami. No to tera czas na zjazd żółtym, świetne agrafki, lecę, przodem i wypadam na asfalt, a tu spotykam Piotrka, który wystartował do tego samego miejsca zupełnie inną drogą, spotkać się na skrzyżowaniu było praktycznie niemożliwe :) Czekamy razem na Izę, chwilą pogawędki i jedziemy dalej w kierunku Lipowych. Potem to kawałeczek podjazdu i "w domu", ale ja postanawiam, jeszcze dokręcić sobie rundkę przez superflow.


Trzeciego dnia startujemy w uphillu. Plan taki, że startujemy i szybko wracamy, ze względu na złe samopoczucie Izy.

Plan pokrzyżowały wyniki i pogoda, bo z nieoficjalnych informacji, wskoczymy na "pudła". Wypada poczekać na dekorację, więc jest pomysł, żeby zrobić krótką rundą, ale zaczyna grzmieć dookoła. Kamil postanowił z Jurkiem pojechać wcześniej i go zmoczyło, zawrócił i zaczekał z nami.

 Ostatniego dnia wczesny start, bo okazało się, że na całym superflow można powalczyć korespondencyjnie na Stravie :)
Po pierwszym zjeździe okazuje się, że część tras jest zamknięta ze wzgledu na odbywające się mistrzostwa orienteringu. Kilka ścieżek jeszcze objechanych, pakowanie i powrót.
ES