Już nie zimowo

MTB Opoczno Sitowa 07.02.2016.

Rawa MTB 
Tym razem pogoda spłatała mi psikusa. Nastawiłem się na temperaturę 0-5 stopni. Na starcie jakoś tak wyszło, że stanąłem na końcu, start okazał się jakiś bliżej nieokreślony, znaczy grupa zaczęła jechać bez konkretnego sygnału. Ale o co chodzi??? Dobra to chyba był już start. Gonię. Przebić się do przodu na pierwszych kurwidołkach jest ciężko.


Doganiam w końcu jakaś mocno grupę, a już jestem zagotowany. Wpadamy na jakaś przecinkę i... nie wiemy gdzie mamy jechać, dziwne, ale brak oznakowania przed jakimś gospodarstwem. wychodzi na to, że trzeba jechać przez bramę, skoda, że zabrakło jednoznacznego oznakowania. Porwała się grupa

Po pól godziny od startu wjeżdżam na drugą pętlę, pętla ma około 11km zamiast 14... spora różnica. Jadę równo 160bpm, czyli dla mnie pod zawał, ale taki był zamysł, żeby zmusić się do sprintów.

Grupa mi zniknęła, walczę z jednym zawodnikiem i połowie ostatniej rundy udaje mi się go zgubić, widzę, że jest szansa dogonić jeszcze jednego zawodnika. Staram się go dopaść, ale otwartej przestrzenie i silnym wietrze nie daję rady. Tym razem na starcie pojawiło się dużo hartów, a wygrał Marcin Jabłoński. Trasa miała mieć 42km, a było około 34km. Iza pojechała i wygrała. Szkoda, że trasa taka szybka i krótka, do tego ubrałem się za ciepło. Wolę jechać w trudnych warunkach, Za miesiąc ostatni start w Opocznie, a może pojechać w góry na rower?

wyniki:
ES 01:31:12 (6 open | 4 M3 )
Cienka 02:00:08 (1 open | 1 K2)