Jesienny wypad


Wybraliśmy się w  Szklarskiej Poręby, pomimo, że miała być Głuszyca na przedłużony weekend. Patrząc na ostatnie dni dobrej pogody liczyliśmy, że będzie nam sprzyjać też ta aura.
Wystartowaliśmy wcześnie przed ranem po to, żeby około południa dotrzeć na miejsce i w międzyczasie podrzucić Jurka do Przesieki na enduro.

W okolicy Wrocławia przebłyski słońca nas nastawiały optymistycznie, ale mijając Jelenią Górę, zaczęło padać. Jednak na miejscu okazało się, że jest "okno pogodowe" i można atakować góry.
Wyszła krótka pętla ze względu na naukę nawigacji z Garmina, ale i tak wyszła niezła pętelka, w okolicy Szklarskiej.

 

Drugi dzień zapowiadał się na deszcz i... z początku było fajnie ciepło i sucho. Wystartowaliśmy na Singletrek pod Smrkiem, ale po pół godziny na trasie zaczęło lać. Pomimo deszczu stwierdziliśmy, że przejedziemy jeszcze kawałek i będziemy wracać. Ścieżki są szybki i łatwe, brak kamulców i korzeni powoduje, że jedzie czasami tempo przyprawia o zawał. Spora ilość kałuż spowodowała że troche wymarzliśmy, ale zrobiliśmy prawie całość. Wróciliśmy na kwaterę, zaczęło lać i tak przez znaczną część nocy.

 

Trzeciego dnia trasa w kierunku Karpacza i pomysł na zjazd "zielonym" z Chomontowej. Na Chomontowej Drodze spotkaliśmy "enduraków", niestety akurat w tym czasie mieli OS tam gdzie się wybieraliśmy. Objechaliśmy sobie cześć trasy maratonu w Karpaczu, niestety jest trochę rozjechana przez zrywkowy sprzęt. Dalej kierunek pod Zamek Chojnik i do domu.

  

W niedzielę pogoda letnia, najpierw Kamieniołom Stanisław, Wysoki Kamień, potem kilka ścieżek i szybka zawijka do domu.
 

Szklarska Poręba to fajne miejsce na jazdę rowerem, wcześniej jakoś nie było okazji, jednak to jedna z dalszych miejscówek na mapie MTB.