Sierpień w pigułce lub w...

... w gipsie. 


Sierpień bardzo mocno nas wyeksploatował pomimo, że mało rowerowy dla jednych lub nawet nierowerowy dla innych.  Zacznę od początku sierpnia, bo wtedy wydarzyła się Izie przypadkowa awaria kostki, która jest unieruchomiona do dzisiaj. W pierwszy weekend sierpnia wybraliśmy się do Stronia na weekend, część na Enduro, część na wycieczki. Niestety w sobotę rano Iza miała niefortunne stąpnięcie czy jakoś tak, w szpitalu okazało się poważne uszkodzenie. Po podróżach i połowie dnia wybraliśmy się na krótką wycieczkę, w niedzielę zaliczyliśmy jeszcze pół dnia na Rychlebskich Ścieżkach. Kolejne weekendy sierpnia były pracujące za wyjątkiem długiego weekendu. Zebrałem się w sobie i wystartowałem w Łagowie, odnosząc całkiem przyzwoite piąte miejsce w kategorii z czasem ponad 5h!!!. Warunki były ciężkie, czyli świętokrzyskie błoto, które "wciąga".


Tak wyglądał sierpień w telegraficznym skrócie, a jeszcze  wrzesień, czyli jeden weekend pracujący, targi w Kielcach, koniec sezonu i dopiero gdzieś w połowie października będzie można pojechać w góry. Szkoda, że dzień już będzie krótki. Mam nadzieję, że uda sie złapać jeszcze "Polską Złotą Jesień". Będzie niedosyt w tym sezonie. Planując kolejny sezon chyba rozbiję go na dwa: wiosenny i jesienny.

ES