POWERADE VOLVO MTB Marathon. 07.09.2013. Wałbrzych
W sobotę stanęliśmy na starcie już przedostatniej imprezy z cyklu MTB Marathon. Pełen optymizmu, w końcu przyjechaliśmy na nocleg o normalnej godzinie i się wyspałem. Trasa zapowiadana jako łatwa, więc od początku chciałem pojechać z konkurencją starając się utrzymywać odpowiednią rezerwę na ostatnie kilometry. Pierwszy podjazd, jest dobrze utrzymuję się wysoko, na pierwszym zjeździe ludziska mnie blokują, więc staram się wyprzedzać co niestety kończy się upadkiem. Szybko się zbieram i jadę. Trudno mi opisywać przygody z trasy bo była taka nijaka, nie było charakterystycznych odcinków, które by zapamiętać. Przejechałem pierwszą pętlą w dobrym tempie utrzymując się w pierwszej 20, utrzymując swoje bardzo dobre tempo. Niestety robiąc ostatni podjazd przed wjazdem na drugą pętlę czułem, że siły zaczynają mnie odpuszczać, czasami nawet czuję, granice skurczów. Nie jest dobrze, normalnie to ja wyprzedzam w drugiej połowie dystansu, teraz to ja jestem wyprzedzany. Wkurzam się strasznie, "dziś" jest fatalnie, tydzień temu w Sobkowie też jechało mi się, źle. Mam nadzieję, że to przez dziwne przeziębienie i że jeszcze wrócę na dwa wyścigi w trochę lepszej dyspozycji. Wynik całkiem zadowalający, choć sama jazda daleka od oczekiwań. Do tego sprzęt mi dawał się we znaki, co chwila łańcuch wyskakiwał za korbę, raz nawet wyskoczył za kasetę. Chyba tylna przerzutka w końcu musi zostać zmieniona.
Trasa jaka była trudno opisać, bo chyba takiej jeszcze nie jechaliśmy w tym cyklu, bardziej przypominała dolinki podkrakowskie niż to do czego jesteśmy przyzwyczajani. Nie było sztywnych długich podjazdów, a raczej lekkie kilkuprocentowe długie podjazdy lub krótkie ścianki i brak jakiegokolwiek technicznego zjazdu. Nie mogłem się odnaleźć na takiej trasie.
ES
Wyniki GIGA:
ES 04:45:35 (25 open | 10 M3)
IZA 06:18:25 (6 open | 4 K3)
ślad>>>