Karpacz - weekendowy

Pierwszy raz wybraliśmy się do Karpacza w celu niewyścigowym z zamiarem objechania ciekawszych tras znanych z maratonów i czegoś z Muflon Tracks. 

 W sobotę nieśpiesznie, chyba dopiero przed 11, wyruszyliśmy w kierunku Okraju. Niestety niedługo po starcie drobny defekt, łożysko w kółeczku przerzutki się rozpadło, na szczęście mieliśmy w łatwej opcji 20minut dojazdu. Powrót, pit-stop, wymiana kółeczek i opon, wracamy na trasę. Chwilę poszukujemy ścieżki i ruszamy.

Ścieżka bardzo fajna, nawet nietrudna, ale i kawałek był zawalony gałęziami. Dalej już wjeżdżamy na Okraj i robimy "brejka". Na okraju spędzamy trochę czasu, więc zaczynamy pędzić w kierunku zjazdu.

 



Zjazd w tym roku jest trudniejszy w końcówce, bardziej wypłukany ostatnimi ulewami i kamulce znaczie bardziej nieprzyjemnie się nawarstwiły. No to cel osiągnięty, zaczynamy wracać, ale powrót jest tak błyskawiczny, że pod noclegiem decydujemy się na dopełnienie napojów i jedziemy jeszcze w górę Karpacza, żeby zaliczyć agrafki.



Wieczorem jak zwykle uzupełnianie kalorii i planowanie kolejnego dnia, dwójka szykuje się na wczesny wyjazd w kierunku Śnieżki, reszta pojedzie śladami BikeAdventure i tegorocznego maratonu.


Rano dołączył do nas Wojtek, najpierw starujemy trasą BA, ale po dojeździe do dwóch mostów rezygnujemy z tej trasy, jest zupełnie nieatrakcyjna MTB, więc przeskakujemy na trasę maratonu i zaczynamy cieszyć się trudniejszymi odcinkami, zjazd z Chomontowej trudny i trudniejszy :) Na koniec agrafki, brak zdjęć, bo drugi apart był rozładowany.
ES

foto>>
ślad 1>>
ślad 2>>