POWERADE VOLVO MTB Marathon. 19.05.2013. Złoty Stok
Wracając do startu to pogoda dopisała, może aż za bardzo, trasa pyliła. Na starcie ustawiłem się w zaszczytnym ostatnim sektorze, o już nie pamiętam kiedy byłem aż tak zdegradowany :) Na szczęście na giga w tym cyklu mogłoby nawet nie być sektorów, pierwszy podjazd nas ustawia tak jak być powinno :)
No to start i na podjeździe spokojnie, staram się spokojnie, ale coś mi nakazuje pocisnąć i doskoczyć do konkurentów. tak przejawia się brak formy kiedy przychodzą głupie myśli i się ich słuchamy. Przed końcem podjazdu wyprzedzam Mirka, który jest w znacznie lepszej kondycji niż ja. Oj będzie kara. Jadąc dalej już się trochę zapowietrzam i zwalniam, 'znajduję swoje miejsce w peletonie".
Trasa jest nad wyraz sucha i można szaleć na zjazdach, sprawia mi to frajdę choć dłonie strasznie mi drętwieją, za mało kilometrów wyjeżdżonych w terenie odczuwam również w łokciach.
Tak mniej więcej od 45km zaczyna boleć kolano, kurcze co jeszcze mnie czeka, może skurcze? których nigdy nie miewam. Wydaje mi się, że zwalniam, ale chyba wszystkim już idzie gorzej, bo jeszcze kilka osób wyprzedzam, a nawet w zasięgu wzroku pokazała się koszulka "biketiresa", myślałem, że to Zdzichu, a to był Romek (gdybym wiedział to na trasie to bym chyba wykrzesał więcej sił).
Wynik lepszy od oczekiwanego, więc ostatnie przerwy mi aż tak bardzo nie zaszkodziły, a teraz czas na odbudowanie formy, do Karpacza miesiąc, tam chcę poszaleć.
ES
wyniki GIGA:
ES 04:42:36 ( 53 open | 24 M3)
IZA 05:59:26 ( 9 open | 5 K3)
ślad >>>