Szczypawki na trasie

POWERADE GARMIN MTB Marathon. Ustroń 04.08.2012.


Od początku nam się coś nie układało z dotarciem na start zawodów: opóźniony wyjazd z Warszawy, brak możliwości umycia po zawodach w "Pokojach Viola", gdzie spaliśmy upakowani jak sardynki. Przed startem ból głowy, nie czułem się chętny do startu.

Start i powolna jazda do przodu, czyli ja spadam gdzieś na końcówkę stawki, ale po pierwszym podjeździe i co ważniejsze po zjeździe gdzie odzyskuję energię, zaczynam dobrze jechać, wyprzedzam. To niepodobne do mnie żeby wyprzedzać tak wcześnie, ale na zjazdach jestem dwa/trzy razy szybszy niż inni. Dochodzę kolejnych zawodników, doganiam Michalinę (KROSS), powoli jej odjeżdżam i na horyzoncie ukazuje się koszulka HP Cycling, czyżby Michał miał gorszy dzień? Kiedy na zjeździe planuję dojść do niego, niespodziewanie łapie kapcia w przednim kole. Szybka akcja, sprawdzam co załatwiło dętkę... szczypawka, strzelam z pompki raz i drugi, 3-4min i już jestem znów "w peletonie". Kilka miejsc mogło mnie to kosztować. Zastanawiam się czemu Romek (Biketires.pl) mnie doszedł, zastanawiam się czy też miał defekt? Mam nadzieję, że nie bo liczymy na dobre punkty w drużynówce.

Dojeżdżam do połączenia mega, o nie, tu ludzie "butują" w dół, muszę mocno skoncentrowany wynieść się na maksimum swoich umiejętności, slalomem wymijam wszystkich. Uff ...udało się, na bufecie zatrzymuje się na chwilę porzucić dętkę i próbuję się przecisnąć do bufetu. Nie jest to proste bo są straszne tłumy, więc dolewam tylko wodę do bidonu, kubeczek i lecę dalej, bo konkurencja ucieka.


Dalej jadę i odrabiam straty, mijam kolejnych megowców, uciekam gigowcom. Ostatni bufet, zadowolony z jazdy idę cały czas do przodu, jeszcze około 20km do mety. Dwa podjazdy i zjazdy, będzie dobrze. Przed ostatni zjazd, z Szosowa i znowu szczypawka, tym razem podwójna. Jak chcę poszaleć na zjeździe to nawet wzmacniane opony nie pomagają :( Już brak zapasu, czekam na jakiegoś samarytanina, po chwili pojawia się Romek BIKETIRES.PL i ratuje mnie dętką. Kilkuminutowa zmiana i ogień... Niewiele już zdołałem odrobić na tych ostatnich kilkunastu kilometrach.


Wynik zadowalający, szkoda, że znowu ustroń z kapciami, fajnie byłoby dojechać w dziesiątce kategorii i może dwudziestce open. Czas zamontować bezdętki. Trasa fajna, męcząca, strome podjazdy, szybkie zjazdy po luźnych, ostrych kamieniach, szkoda tylko tak wczesnego połączenia dystansów, trochę niebezpieczne.
ES

Wyniki GIGA:
ES  04:48:12  (33 open | 12 M3)

ślad gps>>>