MTB#1 Murowana Goślina

MTB#1 Murowana Goślina 2012
Pobudka o 4 rano, wyjazd po 5. W strugach deszczu jedziemy do Murowanej na otwarcie sezonu G&G, w iście płaskie rejony. Leje, podczas jazdy mam dylemat czy w taką pogodę w ogóle wychodzić z samochodu. Najbardziej mi odpowiada opcja: to ja pójdę spać a ty startuj. Przecież nie można się przeziębić ani popsuć roweru. Na dodatek nie jest ciepło, 6-7 stopni, beeee. Jednak czym bliżej celu tym deszcz słabnie a w samej Murowanej wydaje się być nawet sucho. Jakby cala ta paskudna pogoda ich ominęła. Jesteśmy na miejscu koło 10 więc jest nerwówka, co się zaraz okazało, niepotrzebna, gdyż start jest później. Jakoś nie doczytaliśmy. Sezon zaczęty: biuro zawodów, cześć, cześć, przypinanie numerów, cześć, cześć, dylematy jak się ubrać, bo zimno, cześć, cześć, wszędzie znajomi. Zaczyna coś z nieba lecieć i zaczynamy kolejne partie odzieży dokładać. W sumie pojechałam w niemalże zimowym stroju, nawet w golfie. Rozgrzewka i na start, jeszcze ręce do góry, fotka i jedziemy. Przed nami 110 km, z górą Dziewiczą, tym razem, w środku trasy (nie jak zawsze na koniec). Jadę, boje się mocniej depnąć aby w ogóle ukończyć trasę i to był mój błąd. Za mało mocy włożyłam w maraton . Trasa nie do podziwiania tylko do jechania w trupa, zwłaszcza druga cześć, iście płaska i monotonna. Ja ze swoim charakterem niewycinaka wpadałam w moje ulubione wycieczkowe tempo, czytaj żółwie, i wyszedł wynik jaki wyszedł, na pewno nie do chwalenia się. Za to dobrze mi się jechało a i tak się ujechałam, gdyż następnego dnia w pracy czułam się jak na kacu. Wiem, może trochę energii zabrała ranna jazda, gdyż u mnie wyspanie i bycie wypoczętym jest ważne, ale nie mogę aż tak na to zwalić. Po prostu nie wyszło jak powinno, ale 110km przejechałam. Mam też parę przemyśleń do zastosowania na kolejny start, zresztą już nie długo, bo 22.04 w Daleszycach. Tylko ze już nie będzie takiej trasy w moim kalendarzu startów, długiej i płaskiej.
Póki co sezon rozpoczęty,
cienka


 U mnie trochę inaczej, ja czułem się jakbym przyjechał w odwiedziny do rodziny. Pomimo, że trzeba było się śpieszyć, cały czas ospale i powoli się zbierałem z przygotowaniem do startu. Wolałem bardziej przywitać się ze znajomymi, pogadać, pożartować. Na szczęście nie zarejestrowaliśmy opóźnionego startu i dzięki temu nie stanęliśmy na starcie prosto z samochodu. W sektorze pogawędki ze wszystkimi.
II sektor (autor: velonews.pl)
Start bardzo spokojny, jednak każdy liczy się z dystansem, łatwym, ale jednak wystrzelać się łatwo na długim dystansie. Oczywiście wszyscy mi odskoczyli od razu. Nie mam formy, więc nawet nie silę się na pogoń, jadę swoi tempem, nie bawię się w pociągi. Rzadko dojeżdżam do kolejnych zawodników i niestety ci nie chcą zostać z tyłu, ja się ciąć nie będę. Dojechałem do Damiana (BikeAcademy), po pewnym czasie mu odjeżdżam, a potem doganiam Marcina (BikeAcademy), ale ci uciekają z Michałem (Plannja) i jeszcze koledzy PTU Eclipse biketires.pl. Przed metą na horyzoncie pojawia silę Andrzej z Krossa, wraz ze mną Adam z (SCS OSOZ), za nami widzę plannistę. Nie dam się 10km do mety, dam radę się urwać. Spinam się i na przejeździe kolejowym jedną szykanę przeskakuję bokiem, drugą już normalnie przejeżdżam zyskując sekundy nad Adamem, dopadam Andrzeja (KROSS) na kilometr przed metą i odjeżdżam.
Trasa jak to Murowana, ale to pierwszy mocny trening w tym roku, więc ciesze się z wyniku, pomimo słabej formy. Będzie tylko lepiej. No i trema startowa w nowej kategorii, jednak M2 ma sporo łatwiej
ES

dystans 110km / 900m / ślad>>>

wyniki GIGA:

ES 04:39:29 (51 open | 26 M3)
Cienka 05:39:08 ( 9 open | 6 K3)