Zgrupowanie: dzień 7


Dzień 6, piątek, Vielka Promina

Cel dnia w tle

Wielka Promina i wielka udana wycieczka. Nareszcie konkretny podjazd i konkretne przewyższenie. Daną górę mieliśmy już wcześniej w planach, ale obecny na niej śnieg odstraszał. Wyznaczyliśmy ją sobie na kolejny wyjazd. Jednak dopisująca pogoda zmieniła nam plany. Widać było jak z dnia na dzień śnieg ze szczytu znika i jak tu nie zaliczyć takiej górki. 1148 m npm stało przed nami i zapraszało.  Tak też zrobiliśmy. Dojazd do Wielkiej Prominy to około 50 km i kolejne 12 to podjazd na szczyt. Słońce ładnie grzało podczas wspinaczki. Szuterek bardzo przyjemy, na szczycie pozostałości śniegu i małe strumyki od  topniejącego. To był super pomysł z zaliczeniem szczytu. Najfajniejszy. Nowe tereny i super trening. Jeszcze na zakończenie serpentyna bliżej Sibeniku i powrót. Wyszło 120 km i około 1500 m przewyższenia.
Jeszcze tam wrócimy, i to niedługo :)
IZA


Rozpisywać się nie będę, prosta droga do Drnisu, dalej kierunek na szczyt. Najpierw rozpoczynamy krętym i pofalowanym asfaltem, następnie droga zmienia się w idealnie zbity szuter, dopiero na wysokości schroniska zmniea się w kamienisty i stromszy podjazd, sama końcówka podjazdu do opuszczonej jednostki wojskowej jest i daje w kość. Długo na szczycie nie można było zabawić, bo bardzo silnie wiało. Zjeżdżamy do źródełka na dopełnienie bidonów ze źródła. Decydujemy się na powrót przez jedna z najfajniejszych serpentyn w okolicy i dokładamy trochę przewyższeń, tam pada rekord prędkości 75km/h. Miało być ciut dłużej, ale baliśmy się powrotu po zmroku. Na koniec w drodze z Sibenika trafił się miejscowy kolarz, któremu nie pozwoliłem odjechać i mając w nogach ponad 100km, pokazałem, że jestem nie kulawy (nie Kulhavy). To będzie trzeba powtórzyć. Ta trasa obrazuje jakie są zalety ujeżdżania MTB nad szosą, daje to znacznie szersze możliwości zwiedzania okolicy.
ES

dystans: 6:15 / 118km /1500m


ślad>>