Dzień 4, wtorek, Vodice
– Primosten
Jednak czas się
zbierać. Planujemy zmienić trasę powrotną i uderzyć w teren. Tak tez się
dzieje, jednak nie tak łatwo jak miało być. Trasa z mapy okazuje się ścierzynką
nie do przejechani i uskutecznialiśmy wspinanie się z rowerem na plecach. Oczywiście
Iza nie na plecach tylko ciągnąc. Myślałam ze szczyt jest tak niedaleko…. a
okazłą się nie tak blisko. Jednak warto było. O drugiej stronie góry czekała na
fajna ścieżka techniczna dolinką. Nie za łatwo, ale przecież o to chodzi. Wyprawa udana. Ręce opalone.
ślad 1 >>
Tym razem uderzamy na południe. Przez Sibenik jedziemy trasą przy morzu do polecanego miasteczka Primosten. Trasa bardzo malownicza z małymi miejscowościami wzdłuż wybrzeża. Pogoda coraz lepsza, jedziemy już w ¾ spodniach i uskuteczniamy pierwsze opalanie. Docelowe miasteczko okazuje się urokliwie, z maleńką wysepką pełną starszych, małych kamieniczek, kościół i cmentarz na szczycie, co jest dla Chorwacji szczególne. Do około miasta Marina. Pijemy kawe w miejscowej knajpce, gdzie duzo miejscowych spędza popołudnie i łapie promienie słoneczne nadchodzącej wiosny. Jest bardzo przyjemnie, sielankowo. Dwa pieski tulą sie do gości, czas płynie leniwie, cieplutko. Czego więcej chcieć….
Jednak czas się
zbierać. Planujemy zmienić trasę powrotną i uderzyć w teren. Tak tez się
dzieje, jednak nie tak łatwo jak miało być. Trasa z mapy okazuje się ścierzynką
nie do przejechani i uskutecznialiśmy wspinanie się z rowerem na plecach. Oczywiście
Iza nie na plecach tylko ciągnąc. Myślałam ze szczyt jest tak niedaleko…. a
okazłą się nie tak blisko. Jednak warto było. O drugiej stronie góry czekała na
fajna ścieżka techniczna dolinką. Nie za łatwo, ale przecież o to chodzi. Wyprawa udana. Ręce opalone.
IZA
Najpierw zaliczamy przejazd przez Sibenik, tak aby ominąć
główną szosę, która jest nieprzyjemna, ze względu na duży ruch. Potem, wracamy
na nią ale już niemal za miastem, jedynie trzeba przejechać za centrum handlowe
i cieszyć się jazdą widokową szosą. Dalej zjeżdżamy na szutrówkę nad samym
brzegiem.
W Primosten nie zabawiamy długo, objeżdżamy wyspę i
kierujemy się na do otwartej kawiarni. Decydujemy na wyjazd na około i tu miłe
zaskoczenie, bo jest ciekawa trasa kręta i z podjazdami.
To nie koniec atrakcji, bo decydujemy się na przejechanie
terenem, na początku wydaje się być fajnie, ale im bliżej góry to trudniej i
trzeba nosić rowery, szlak w tym miejscu jest nieprzejezdny. Dopiero po drugiej stronie trafiamy na wygodną szutrówkę,
ale i ona się kończy i wjeżdżamy na fajny singielek prowadzący między górkami.
Po takiej wyprawie zasłużyliśmy na piwo i idziemy całą grupą
do Vodic na napitki.
ES