Chyba wycieczka

Warszawski Triathlon Zimowy. Warszawa Stegny 29.01.2012.

 Od tygodnia jest zima, więc "zimowy" nie był tylko z nazwy. W nocy temperatury dwucyfrowe minusowe, w dzień trochę lepsze. Na początku zastanawiałem się nad startem indywidualnym, koniec stycznia nie jest dla mnie jeszcze optymalnym okresem do startów, ale zdecydowałem się sprawdzić w nowej kategorii wiekowej. 
 Team PTU Eclipse biketires.pl wystawił trzy zespoły, ja wystąpiłem z Ulą i Tomkiem w "mixie". Przejście rejestracji to jest coś kosmicznego, na pewno nie pojawię się nigdy na Poland Bike, ale o tym na końcu. 20 minut na przebranie i rozgrzewkę, więc lekka nerwica. Nikt nie wie o której start, czy przesunięty czy nie. Słychać że poszli i po kilku minutach pierwsi zawodnicy pojawiają się przy tafli, tu trzeba wspomnieć ćwierćinteligentów w butach kolarskich i kibiców którzy stali przy strefie zmian, blokując wbiegających zawodników do przekazania "frotki". Pomimo kilku moich próśb nie usunęli się, nie wiem po co tam stoją, skoro mogą stać pół metra wyżej i nie przeszkadzać! Napiszę otwarcie IDIOCI. Pierwszy "klips" pokazuje się na schodkach, Romek, za nim może 3 sekundy Damian, no to czekam, jak z taką częstotliwością to za chwilę wpadnie Ulka, trochę się przeliczyłem, przecież to dziewczyna i wbiegnie z pierwszymi dziewczynami :) JEST JEST, frotka w garści, trzeba objechać cały tłum oczekujących zmiany. Rozpędzam się ile się da, łyżwy nieostrzone w tym sezonie, ale się da, liczę kółka, bo łatwo się pomylić. Wyprzedzam "klipsów" i innych, ale czy juz odrobiłem straty czy miałem jedno okrążenie więcej straty. Łyżwiarzy nie za dużo, można mknąć, wpadam do strefy zmian i przekazuję "frotkę" Tomkowi. Przebieram się i lecę kibicować. Patrzę, że Tomek wjeżdża na pierwsze okrążenie przed Michałem i Zdziśkiem, jest super. Niestety Tomek miał kilka problemów na trasie i nas przeskoczyły "klipsy 1 i 2". Mój czas na łyżwach daleki od zadowolenia 6:30 to ponad minutę słabiej niż zamierzałem uzyskać (zastanawiam się czy nie zrobiłem okrążenia ekstra). Team w mixie chyba na 4 pozycji, więc bardzo dobrze!
pobrane z maratonczyk.pl

 Start indywidualny od razu mnie troszkę zaskoczył, na starcie tłum, a ja gdzieś w połowie, nie wiem czemu trasa jest poprowadzona od razu z zakrętem i zwężeniem, przy takiej liczbie startujących, powinno być szeroko, aby można było spokojnie wyprzedzać.  Biegnę w tłumie i staram się przeskakiwać, słabo mi idzie wyprzedzanie w biegu, brak doświadczenia. Dobiegam do strefy zmian i tu problem bo ciężko dostać się do swojego sprzętu, wciskam łyżwy, wiążę i na taflę. Po kilku odepchnięciach i pierwszym kółku jest super, tempo łatwość wyprzedzania, ale na drugim i trzecim to horror, jazda slalomem. 6 okrążeń liczyłem dokładnie, bo na torze łatwo się zapomnieć (jak Sławek). Czas na rower, wpadam do strefy zmian, chwytam bidon od Tomka dwa łyki i wyrzucam, jest nieźle dużo jeszcze maszyn stoi, Pan z kamerą nagrywa moje przebieranie, co trochę denerwuje, wskakuję na rower i uciekam. Tempo dobre, czuję że jedzie mi się dobrze, a na pewno lepiej niż tym których wyprzedzam :) Poprawiono strefę zmian już nie rozjeżdża się osób przechodzących do strefy zmian tylko się dołączają na trasie. Drugie i trzecie kółko, meta. MAŁO, sporo za krótko dla mnie jeszcze 3 kółka.

 Nie spodziewam się dobrego wyniku, jednak nie czułem mocy, nogi nie palą, nic nie boli, chyba była wycieczka, puls średni 164 na dystansie sprinterskim dość niski. Miałem na starcie 5 sekund straty. Wynik końcowy zadowalający, choć daleki od zamierzonego. Doping był przedni, bo wszyscy zostali kibicować.  Bardzo lubię taką rywalizację, pomimo, że nie lubię biegać, ale w sumie, każdy sport w niskich temperaturach mnie  bawi :) Szkoda, że cały urok psuje słaba administracja. W dzisiejszych czasach, żeby nie można było wszystkiego załatwić zdalnie to tragedia dla każdej ze stron. Co do trasy, to przy takiej liczbie startujących, powinna zostać wydłużona, np. bieg o 300 metrów, łyżwy i rower o jedno okrążenie.
---

To co się działo przy rejestracji jest zupełnie nie z tej epoki. Przyjechałem wcześniej chcąc się zarejestrować na start indywidualny, nie da się bo trzeba od razu się rejestrować drużynowo. Czekam na kapitana teamu i nagle zrobiła się straszna kolejka, okazuje się  trzeba znać swój przydzielony numer, szkoda, że informację taką otrzymuje się już "przy okienku". Okienko drużynowe jedno, a do rejestracji indywidualnej pusto, niezła ekonomia pracy. Dostajemy chipy i numery drużynowe, ja proszę o numer na start indywidualny. NIE MA, "trzeba narysować", bo nie można zmienić już numeru przypisanego do osoby, obowiązuje ten sam na obydwa starty. Dostałem kartkę A4 z narysowanym numerem w koszulce na dokumenty. Mówię od razu, że taki numer nie wytrzyma. Jak odpadnie niech się Pan nie przejmuje, ważny jest chip. Nie miałem czasu walczyć... za 20 minut start drużynowy. 
 I jeszcze krótka anegdota, na koniec facet nie chciał mi oddać mojego sprzętu ze strefy zmian. "Pilnował". Mówi, że nie wyglądam jak zawodnik, bo nie mam numeru. Wróciłem się po dwa numery, żeby nie miał do czego się przyczepić. Na moje pytanie jak rozpoznaje czyj jest sprzęt, skoro jest taki skrupulatny. Ma pan numer, zabiera Pan swoje rzeczy. Bystry gość, ale co jeżeli mam numer i zabieram nieswoje rzeczy czy rozpoznaje i odpowiada za to? Usłyszałem taką samą odpowiedź. Chyba polityk :)

Wyniki:
Drużynowo 19 (4 mix)

Indywidualnie 18 (7 M3)

ES