Maraton Terenowy Blisko Otwocka
Jak co roku wybrałem się na zawody orienteeringu organizowane przez Otwocką Grupę Rowerową. Dobrze wspominam ostatnie dwie imprezy, teraz też jechałem z zamiarem uzyskania dobrego wyniku.
Pierwszy problem pojawił się już przy przebieraniu, okazało się że zapomniałem okularów, następnie miałem problem z mapą, wydawała mi się mało czytelna, naprawdę miałem problem z nawigowaniem, jak nigdy. Pierwsze punkty odnajdywałem, ale miałem straszne problemy ze znalezieniem perforatorów, ponieważ w tej imprezie nie występują klasyczne lampiony, czasami 10 minut zajmowało mi zlokalizowanie perforatora. Później było nieco lepiej, "złapałem rytm". Mniej więcej w połowie trasy (ósmy punkt z piętnastu) spotkałem Szparaga, miał na liczniku 61km, ja miałem około 64km, byłem ogromnie zadowolony, bo wydawało mi się, że teraz mam już łatwiejsze punkty do orientowania, tak niby było. Sporo asfaltów i zaliczanie kolejnych punktów, kolejny deszcz i jeszcze tylko 3 punkty do zaliczenia. Punkt, który ominąłem w pierwszej połowie trasy, został mi jako ostatni i niestety pomimo usilnych poszukiwań, nie odnalazłem go. Zrezygnowany, już nie śpieszyłem się na metę, oddałem kartę startową, przebrałem się i wróciłem do domu zdołowany. Dystans w najkrótszym wariancie powinien być 100km, mi wyszło około 145. Czas 7:30. Tragedia!
Ogólnie wydaje mnie się że mapa była mało dokładna, ale to może być, też problem słabej dyspozycji, tak samo nie znoszę szukać paśników, ambon, skrajów pól itd., bez lampionów jestem ślepy na takie elementy krajobrazu i dostaję nerwicy. Trochę mnie martwi start w Harpaganie.
ES
wynik: bardzo słaby
Jak co roku wybrałem się na zawody orienteeringu organizowane przez Otwocką Grupę Rowerową. Dobrze wspominam ostatnie dwie imprezy, teraz też jechałem z zamiarem uzyskania dobrego wyniku.
Pierwszy problem pojawił się już przy przebieraniu, okazało się że zapomniałem okularów, następnie miałem problem z mapą, wydawała mi się mało czytelna, naprawdę miałem problem z nawigowaniem, jak nigdy. Pierwsze punkty odnajdywałem, ale miałem straszne problemy ze znalezieniem perforatorów, ponieważ w tej imprezie nie występują klasyczne lampiony, czasami 10 minut zajmowało mi zlokalizowanie perforatora. Później było nieco lepiej, "złapałem rytm". Mniej więcej w połowie trasy (ósmy punkt z piętnastu) spotkałem Szparaga, miał na liczniku 61km, ja miałem około 64km, byłem ogromnie zadowolony, bo wydawało mi się, że teraz mam już łatwiejsze punkty do orientowania, tak niby było. Sporo asfaltów i zaliczanie kolejnych punktów, kolejny deszcz i jeszcze tylko 3 punkty do zaliczenia. Punkt, który ominąłem w pierwszej połowie trasy, został mi jako ostatni i niestety pomimo usilnych poszukiwań, nie odnalazłem go. Zrezygnowany, już nie śpieszyłem się na metę, oddałem kartę startową, przebrałem się i wróciłem do domu zdołowany. Dystans w najkrótszym wariancie powinien być 100km, mi wyszło około 145. Czas 7:30. Tragedia!
Ogólnie wydaje mnie się że mapa była mało dokładna, ale to może być, też problem słabej dyspozycji, tak samo nie znoszę szukać paśników, ambon, skrajów pól itd., bez lampionów jestem ślepy na takie elementy krajobrazu i dostaję nerwicy. Trochę mnie martwi start w Harpaganie.
ES
wynik: bardzo słaby