Miałem wolną niedzielę i przy sprzyjającej pogodzie postanowiłem podkręcić troszkę formę. Plan był, żeby złapać się z szosowcami, ale wyjechałem trochę wcześniej i nie czekałem, "a może mnie dogonią i wsiądę na koło".
Cisnąłem nad Wisłą do Góry Kalwarii, na liczniku wyszło trochę ponad godzinę, więc postanowiłem dokręcić kilka kilometrów w kierunku Tarczyna przez Łoś i Złotkłos. Nie jechałem asfaltem wcześniej na Prażmów, fajny asfalt, przejeżdżając przez Wolę Wągrodzką patrzę, że jakiś fajny rower stoi pod sklepem Marin (czarny z niebieskiem pasem), kilka sekund dalej czyli kilkadziesiąt metrów "olśnienie" znam ten niepowtarzalny rower, ale nie widziałem go ze dwa lata. Wracam i tak zgadza się, srebrny old-schoolowy SID wmontowany, to na pewno pojazd Wita, jest i Witu. Proponuje jazdę do Warki okolicznymi asfaltami, godzę się choć trochę pochopnie bo nie byłem przygotowany na taki wypad na jednym bidonie i bez kasy. Do Warki ciśniemy cały czas pod wiatr, trasa bardzo przyjemna, wiaduktem przecinamy "pięćdzisiatkę", jeden tylko kawałek około kilometra jest nieprzyjemny po starym asfalcie i przed Warką dojazd do przejazdu kolejowego po płytach. Tak byłby to bardzo fajny szlak treningowy wśród pól i sadów.
Powrót był już z wiatrem, więc i tempo lepsze. Zamiast 80-90km w 3:00-3:30, wyszło 135km w 4:40.
ES
link do mapki>>
Cisnąłem nad Wisłą do Góry Kalwarii, na liczniku wyszło trochę ponad godzinę, więc postanowiłem dokręcić kilka kilometrów w kierunku Tarczyna przez Łoś i Złotkłos. Nie jechałem asfaltem wcześniej na Prażmów, fajny asfalt, przejeżdżając przez Wolę Wągrodzką patrzę, że jakiś fajny rower stoi pod sklepem Marin (czarny z niebieskiem pasem), kilka sekund dalej czyli kilkadziesiąt metrów "olśnienie" znam ten niepowtarzalny rower, ale nie widziałem go ze dwa lata. Wracam i tak zgadza się, srebrny old-schoolowy SID wmontowany, to na pewno pojazd Wita, jest i Witu. Proponuje jazdę do Warki okolicznymi asfaltami, godzę się choć trochę pochopnie bo nie byłem przygotowany na taki wypad na jednym bidonie i bez kasy. Do Warki ciśniemy cały czas pod wiatr, trasa bardzo przyjemna, wiaduktem przecinamy "pięćdzisiatkę", jeden tylko kawałek około kilometra jest nieprzyjemny po starym asfalcie i przed Warką dojazd do przejazdu kolejowego po płytach. Tak byłby to bardzo fajny szlak treningowy wśród pól i sadów.
Powrót był już z wiatrem, więc i tempo lepsze. Zamiast 80-90km w 3:00-3:30, wyszło 135km w 4:40.
ES
link do mapki>>