SUZUKI POWERADE MTB Marathon. Międzygórze 10.09..2011.
Dojazd na zawody to największa męczarnia przy dzisiejszych remontach dróg, wyszło blisko 9 godzin w podróży. Roweru od Krakowa nie oglądałem, rano stwierdziłem martwe łożysko w suporcie, ale na takie rzeczy jestem przygotowany, szybka wymiana i na start.
Trasa była zapowiedziana jako "powtórka zeszłoroczna", czyli temat znany. Start i pod górę, potem krótki odpoczynek i znowu pod górę, nic nie zaskakuje, po za tym, że z nosa cieknie i czuję się słabo, odbija się i podchodzi do gardła kolacja ze stacji benzynowej. Tnę się z "biketires'ami" Romkiem i Damianem, po zjeździe spod Śnieżnika gdzie wyprzedza mnie Jurek, zaczynam już jechać lepiej, a może tylko mi się tak wydaje. Ogólnie na zjazdach odrabiam co nie jest normalne. Pod górę czuję jakbym miał zrzuconą kotwicę . Ciężko, bardzo ciężko, tak ciężko jak nigdy. Dojechałem do mety na zadowalającej pozycji, punktowo też nieźle, ale nie jest to poziom który mnie zadowala. Iza przynajmniej sobie połaziła, chyba tyle ile by jej zajęła jazda na mega.
Forma słaba czy tylko słaba dyspozycja dnia, po ostatnich wynikach wydaje się, że to albo jakiś wirus który mnie męczy od dłuższego czasu lub po prostu spadek formy. Brak lekkości kręcenia i ogólnie brak lekkości w jeździe odczuwam już od miesiąca, strasznie to dokucza i obawiam się że nie zmieszczę się w dziesiątce kategorii. Cóż teraz trzeba się obadać i przygotować do finału w Istebnej.
ES
Wyniki Giga:
ES 04:45:05 ( 30 open | 12 M2)
Dojazd na zawody to największa męczarnia przy dzisiejszych remontach dróg, wyszło blisko 9 godzin w podróży. Roweru od Krakowa nie oglądałem, rano stwierdziłem martwe łożysko w suporcie, ale na takie rzeczy jestem przygotowany, szybka wymiana i na start.
Trasa była zapowiedziana jako "powtórka zeszłoroczna", czyli temat znany. Start i pod górę, potem krótki odpoczynek i znowu pod górę, nic nie zaskakuje, po za tym, że z nosa cieknie i czuję się słabo, odbija się i podchodzi do gardła kolacja ze stacji benzynowej. Tnę się z "biketires'ami" Romkiem i Damianem, po zjeździe spod Śnieżnika gdzie wyprzedza mnie Jurek, zaczynam już jechać lepiej, a może tylko mi się tak wydaje. Ogólnie na zjazdach odrabiam co nie jest normalne. Pod górę czuję jakbym miał zrzuconą kotwicę . Ciężko, bardzo ciężko, tak ciężko jak nigdy. Dojechałem do mety na zadowalającej pozycji, punktowo też nieźle, ale nie jest to poziom który mnie zadowala. Iza przynajmniej sobie połaziła, chyba tyle ile by jej zajęła jazda na mega.
Forma słaba czy tylko słaba dyspozycja dnia, po ostatnich wynikach wydaje się, że to albo jakiś wirus który mnie męczy od dłuższego czasu lub po prostu spadek formy. Brak lekkości kręcenia i ogólnie brak lekkości w jeździe odczuwam już od miesiąca, strasznie to dokucza i obawiam się że nie zmieszczę się w dziesiątce kategorii. Cóż teraz trzeba się obadać i przygotować do finału w Istebnej.
ES
Wyniki Giga:
ES 04:45:05 ( 30 open | 12 M2)