Długi weekend - długie trasy

 W związku z tym, że autko do czwartku jeszcze nie było gotowe, a pogoda też nie rozpieszczała zdecydowaliśmy się nigdzie dalej nie wybierać. Postanowiliśmy podszlifować formę przed dwiema najbliższymi imprezami. Zarówno Suchedniów i Kraków to trasy typowo wytrzymałościowe, dystanse ponad 90km bez chwili przerwy w kręceniu!


Na pierwszy dzień myśleliśmy o dłuższym asfalto w celu wyrobienia sobie rytmu jazdy, do tego też przyczyniły się obfite nocne opady. Za cel wybraliśmy Zalew Zegrzyński, nad sam zalew prowadzi niezbyt ciekawa trasa pod względem planowanego treningu. Obraliśmy kurs na Kampinos i przebitkę do Górek, dalej na Nowy Dwór Mazowiecki, tak aby nie blokowały nas żadne skrzyżowania z sygnalizacją itp. Nawet nie zdawaliśmy sobie sprawy, że nocna burza była, aż tak "wylewna" i po drodze mijaliśmy kolejne zalane posesje, czasami zastanawialiśmy się czy ktoś myśli w trakcie stawiania domu w niecce? To nie jedna sprawa jest zastanawiająca, inna to dlaczego wzdłuż dróg nie ma rowów odpływowych, a jak są to czemu są zarośnięte i niedrożne? Tak właśnie mijała nam droga do Kampinosu, przejeżdżając kolejne "asfaltowe jeziora". Miałem duże obawy czy teren który jest w dole nie będzie nazbyt podmokły, żeby dało się swobodnie przejechać i co dziwne droga przez puszczę była nadzwyczaj sucha. Po drugiej stronie Wisły teren jest chyba trochę wyżej bo tam bardzo sucho. Pogoda nam sprzyjała, bo coś miało jeszcze popadać. Nad zalewem jak zwykle popas na brzegu w "wacie". Powrót miał być krótszą trasą wzdłuż północnej granicy puszczy, ale przez budowę mostu północnego wybraliśmy przejazd przez miasto. Słaba opcja, ale najkrótsza z możliwych.

Dystans: 150km


 Zastanawialiśmy się co zrobić następnego dnia, w grę wchodzą tylko wycieczki asfaltowe, bo lasy są strasznie mokre i wysyp komarów jest chyba największy jaki doświadczyłem. Plan jest taki, że transferujemy się do Dęblina i stamtąd jedziemy do Kazimierza Dolnego zahaczając o Ruiny w Janowcu. Niestety nie mamy dobrej mapy okolic, dobra nie mamy żadnej mapy! Trasa pomiędzy Dęblinem a Puławami jest fatalna, prosta asfaltówka do wyrzygania. W Puławach myślałem, że będzie możliwość odbicia i objechania głównej trasy, ale niestety bez mapy to szukanie po omacku, wiec dalej kierujemy się główną drogą na Kazimierz. Dojeżdżamy do pierwszej przeprawy promem i kierujemy się do Janowca, nawet chwilę nas straszy deszczem bo zaczęło kropić, ale po chwili znowu słońce.
Boćki mają niezłą wyżerkę
  Następnie kolejna przeprawa i dojeżdżamy do głównego celu, a tu szok: tylu ludzi to ja widziałem tylko w tv. MILIONY LUDZI, na rynku trzeba się przepychać i nic tam nie dawali, spojrzałem w górę na trzy krzyże, a tam chyba musi być już chyba uregulowany ruch, bo niemal spadają, taki ścisk. Nie ma innej opcji zjemy łakocie i uciekamy.
  Pomimo słabej pogody nam dopisała i ominęła nas deszczowa chmura krążąca po okolicy

Dystans: 90km


 Dziś czas na regenerację i dojadanie ;)
ES