MTB Trophy - dogrywka

 Zaraz po zawodach w Ustroniu przenieśliśmy się do Węgierskiej Górki, miejscowości na drodze Żywiec - Zwardoń, otoczonej pięknymi górami, w okolicy Pilsko, Racza, Barania i Skrzyczne. Zakwaterowanie w ośrodku wczasowym "Wrzos" z basenem na wyposażeniu (nie było okazji skorzystać).

Dzień pierwszy: Barania Góra & Skrzyczne
 Pogoda idealna do jazdy. Zaplanowany rozjazd w kierunku Szczyrku. Startujemy w kierunku pobliskich bunkrów i stamtąd wyprowadza nas szlak rowerowy na wyższą, bardziej widokową trasę. Wtedy zauważam,  bateria aparatu została w łądowarce, dlatego mało i słabej jakości fotki. Szutrówka wije się po zboczach i doprowadza do Papłat i tam zaczynamy poruszać się najpierw zielonym pieszym i dalej czarnym pieszym w kierunku Baraniej Góry.
zdarte podeszwy przez takie spacerki

 Ogólnie szlaki bardzo nieprzyjemne do jazdy. Z Baraniej Góry w kierunku Skrzycznego nie jest dużo lepiej, dopiero od Malinowskiej Skały jedzie się przyjemnie. Iza trochę z tyłu, bo więcej podchodzi. Spotykamy się na Skrzycznym i decydujemy się na zjazd stokiem do Szczyrku na posiłek, bo w schronisku ceny restauracyjne ("schronisko").
Widok na Żywiec ze Skrzycznego
 Po posiłku plan na powrót jest prosty uphill na Skrzyczne i dalej niebieskim szlakiem do Lipowej. Podjeżdżamy szeroką szutrówą mijamy się ze zjazdowcami, na finiszu zaczyna kropić, więc decydujemy się na odwrót i jazdę asfaltami, dokładając kilka kilometrów.

dystans:
czas: 

Dzień drugi: w cieniu Pilska
 Na ten dzień zaplanowany była piękna wycieczka. Kierujemy się w kierunku Żabnicy, trochę chłodno, ale po kilku kilometrach zaczyna się żarówa. Spotykamy innego podróżnika na rowerze i przez pewien czas podróżujemy razem.
bardzo widokowy odcinek pomiędzy Halą Skurzacką i Rysianką

Z Żabnicy kierujemy się w górę szlakiem konnym i odbijamy na Boraczą Górę. Dalej jedziemy po halach i szczytach wzdłuż granicy zbliżając się do Pilska. Docieramy do Hali Miziowej i nie mamy koncepcji na zjazd, wiec wybieramy najprostszą drogę w dół czyli stokiem narciarskim do Korbielowa. Z Korbielowa wracamy asfaltami przez Sopotnie Wlk. i Juszczynę.

dystans:
czas:


Dzień trzeci: Żar w żarze 
  Chcąc trochę odpocząć od chodzenia, decydujemy się na wersję light tego dnia, czyli asfalto. Najpierw wspinamy się wzdłuż Cięcinki, mijamy znajomą chatę i dalej 30% podjazd po płytach. Na podjeździe okazuje się, że dzisiejszy dzień będzie okropnie gorący. Jedziemy kawałek rowerowym i zjeżdżamy do Sopotni Małej, dalej asflatami przez: Jeleśnią, Rychwałd, Tresną.
widok z Żaru
 Mijamy zaporę i rozpoczynamy uphill, każdy swoim tempem, ja ścigam się z młodzikami, jedne ucieka drugi puchnie. Na szczycie upał jest nie do zniesienia. Szybko się ewakuujemy, uciekamy na drugą stronę zapory, poruszamy się wzdłuż j. Żywieckiego i robimy postój w sklepiku. Dalej już przez Żywiec i Wieprz.

dystans:
czas:

Dzień czwarty: w sąsiedztwie Raczy
 Najbardziej wyczekiwana wycieczka, okolice Rycerki są przepiękne "koniec Polski". Jedziemy wyruszając bocznymi asflatami w kierunku Zwardonia przez Ciślec, Szare i Laliki. W Lalikach polecam piękny uphill od stacji kolejowej do schroniska, stamtąd kierujemy się niebieskim szlakiem (pokrywa się z rowerowym) w kierunku Magury.
mało uczęszczany szlak
 Niestety ten szlak jest bardzo słabo przejzdny, dobra w ogóle jest nie dojazdy, ale docieramy do super szutrówki znanej z etapów MTB Trophy. Zjeżdżamy do Rycerki, zakupy i postój nad wodą.
Bufet zawsze w Rycerce
 Potem wspinamy się na Przegibek i kierujemy się na drugą stronę zielonym szlakiem i wpadamy na autostradę rowerową. Trasa widmo, bo nie ma jej oznakowanej na mapie, ale jest tak wygodna do jazdy, że musi prowadzić do cywilizacji, według mnie prowadzi przez Parszywkę i sprowadza nas do Rycerki Górnej. Szok. Na szczęście prawie do samej Węgierskiej Górki mamy w dół, więc ciśniemy mocno bo za Milówką zaczyna padać deszcz z wielgachnymi kroplami, zapowiadając oberwanie chmury. Udało się.

dystans:
czas: 

Dzień piąty przywitał nas niskimi chmurami i deszczem. Beż pomysłu na jazdę w okolicy zbieramy się i wracamy do domu.
widok z okna
 Podsumowywując to Beskid Sląski i Żywiecki jest bardzo rowerowy, ale trzeba mieć na uwadze, aby trzymać się z dala od szlaków pieszych, szukać szutrówek i pomiędzy nimi wspierać się asfaltami. Szlaki rowerowe na mapie zwykle nie mają znakowania na trasie, bo często są to szlaki mało przejezdne, znaki pojawiają się w miejscach gdzie można jechać. Wrażenia takie jakby politycy byli odpowiedzialni za znakowanie, niby jest, ale nie do wykorzystania, a przyczepić się nie można że brak.
ES

foto>>