"Piekło - Raj". MTBCrossMaraton. Nowiny

Mała chwilka o Nowinkach…..

Nie chce za każdym razem pisać: extra, rewelacja, fajowo, super, dobrze, gorzej, błoto, mocno, lekko itp.

Każdy wypad na maraton w góry to wielka niewiadoma i same niespodzianki. Jest to jednak, na pewno w moim przypadku, ładnych parę godzin na trasie, najczęściej niełatwej trasie. Gdzie nawet wycofanie się jest problematyczne. Bo człowieczek ginie w takim nawale przyrody i samej geografii terenu. Trzeba dreptac do najbliższego bufetu gdzie nasi najlepsi ludzie na trasie pomogą. Często jest to równie dystansowi maratonu – taka wycofka (potocznie zwana).

Ale wracając do tematu, chyba zbaczanie to moja mocna strona.

Nowiny to była bardzo udana impreza, naprawdę. Pierwszy raz na trasie miałam ogromną chęć pogratulować organizatorom. Trasa iście MTB, do przejechania w całości i sprawiająca dużą satysfakcję. Racja, bardziej interwałowa niż Golonkowska, ale to tez kwestia górek, są niższe wiec podjazdy tez krótsze, za to czester i naprawdę wymagające zjazdy – strome, wiec wybredni tez były zadowoleni.

Jazda po szczytach, którą znaliśmy już z wyjazdu do Chęcin, była rewelacyjna, tam mordka cieszyła się najbardziej. Były znane kamieniołomy, jaskinia, singiel ki, kamienie i dużo dobrej zabawy.

No i na asfalcie była „ GO IZA”, J, od organizatorów, co było naprawdę fajowe.

Nie chce wspominać o błocie, bo to norma, nie ma nad czym się rozwodzić, pewnie nie raz nas to jeszcze czeka, ale nic chyba już nie zaskoczy. Tym razem było nawet czerwone.

Powracając do samego wyscigu. Forma dopisywała, tetno wysokie. Oczywiscie łańcuch zaczął sie buntowac, jak to na bocie, wiec na ten temat nie bede sie rozwodzić. Mielenie było prawie z blatu, wiec siła rośnie po takim treningu. Niedługo bedzie mozna korby zmieniać.

Mój target Kasia szczurek mnie wyprzedział o 4 min, ale była w zasiegu, co bardzo cieszy. Jeszcze rok temu czytałam o niej i wydała sie baaaardzo niedostepna a tu, pieknie. Gdyby nie bark uwagi i pare razy cofanie sie, bo slepak nie zauwazył skretu swojej trasy to moze bym nawet doszła liderke.

No i technika, ciagła praca, :(.

Tereny i dla zaawansowanych i dla początkujących, takie tez jest cykl MTB Cross, każdy znajdzie coś dla siebie i na pewno wróci bardzo usatysfakcjonowany.

Polecam, i jeszcze na zakończenie słówko od Maziego (organizatora):

„Nie lubisz błotka, przecież dobrze wpływa na cerę.
Na wytyczenie trasy mam wpływ, na pogodę niestety nie, choć akurat na maratonie była świetna.
Myślę że Kielecka trasa nie mniej cię usatysfakcjonuje.
pozdrowienia BIGMAZI”

Pzdr
Cienka

------------


ufff... ale było. w takich warunkach chyba jeszcze nie jechałem. można powiedzieć, że to był błotny marszobieg z rowerem przy okazji. ciągle z roweru, na rower, z i na....
ale od początku, wystartowałem spokojnie, pod górę ze mną Marek, przed nami tylko na starcie Es, Iza. z Markiem jechaliśmy krótko, bo jak zaczął kręcić węża pod górkę to go wyprzedziłem, aż do 40km, na drugim bufecie łyknął coś i poleciał( chyba ma jakieś chody na tych bufetach). przed drugim bufetem słyszę hello i miga mi Iza, jak to się stało, że była za mną pewnie napisze. nie gonię jej, bo nie ma z czego.
za dużo chyba żeli zżarłem i brzuch mi się dziwnie wydyma, co jakiś czas odpalam.
dla mnie trasa super atrakcyjna, dużo fajnych podjazdów, piękne lasy bukowe, szybkie zjazdy, na liczniku miałem niecałe 60km i czas 4:48. 69/93
a no jeszcze przygodę z łańcuchem miałem, blaszka jednego ogniwa się wygła i próbowałem kamieniem, aż zlitował się kolega i pożyczył skuwacz.

zjazd przed obwodnic hmm, miodzio.... szkoda, że zdjęcia nie zrobiłem.
jechało się singlem pod górkę , ale nie za stromo, po obu stronach las
bukowy, i nagle podnoszę wzrok a tu drzewa się przerzedzają i łysy szczyt z
kamieniami , który dalej prosto się urywa spadaj c na obwodnic . po drugiej
stronie urwiska taka sama ściana i góra obrośnięta lasem, a nad nim cieeemna
chmura.... i grzmoty.
ten zjazd na prawo stromy schodziłem, nie ryzykowałem.
dużo pozytywnych wrażeń i chęci trenowania, choć w trakcie maratonu mocno
kląłem na orgów"...jak mogli puścić nas w taką ilość błota, to ich wina..."
po maratonie szybko się zerwałem, bo do domku trzeba
Witu