Kolejny kurs do Czerska. Pomimo zapowiedzi różnych pogodynek i serwisów meteo, pogoda wcale nie była słoneczna i przyjazna. Było pochmurnie i wiało... i wiało... i wiało. Tym razem od początku dołączył Grzesiek i Wiktor po chorobie. Iza nam wcześniej podziękowała za wspólną jazdę i się urwała na występ Dody w centrum handlowym. Tak dotarliśmy cały czas pod wiatr... pod wiatr... pod wiatr do knajpki na rynku na "coś ciepłego". Powrót to już była bajka, jak się łapało wiatr to prędkość nie spadała poniżej 34km/h :D
foty>>
foty>>