i kto by przewidział

Memoriał Marka Galińskiego(XC) 01.08.2015.

(foto: Maria Lipowiecka)

Na kilka dni przed imprezą i zaraz jakoś po powrocie z gór Jurek zaplanował, a raczej wywierał presję na start w XC. Ja jestem kiepas w krótkim intensywnym ściganiu, więc jakoś na początku byłem zachwycony informacjami o trudnej technicznie trasie, ale przeddzień już po zastanowieniu się o trybie ścigania już jakoś ochota mi przeszła, nie ścigałem się w tym sezonie za dużo, więc raczej tylko długodystansowe trasy mi pasują, ale trudno decyzja zapadła. Dubla dostanę zejdę wcześniej, nie będę płakał, chociaż zobaczę solidną trasę XC, ważne żeby trzymać się Romka.
W sobotę musiałem się zerwać jak do pracy, bo przecież musimy być wcześnie, żeby zapoznać się z trasą, w sumie po co... i tak trzeba ją przejechać. Trasa ciekawa, zakręcona przeokropnie i zapamiętać wszystkich elementów nie sposób, większość przeszkód robi wrażenie z bocznej perspektywy, z siodełka już nie jest tak strasznie. Na początek kibicuję młodzieży, potem się przebieram i kilka elementów sprawdzam już na rowerze. Lekko nie będzie. Na Lini startowej widzę konkurencję, Romka, "Marko Fontana w buggy shorts" i ktoś nieznany mi z Volkswagena, ale pewnie mocny.
(foto: Jacek Głowacki)
Start, pierwsze idą młode harty (startujemy z Juniorami), tuż za nimi starsze harty, tempo nie dla mnie, przez co na początku na najtrudniejszym elemencie, zjeździe ze stadionu robi się zator i tracę sporo, ale już dalej zaczynam odrabiać, Romek mi uciekł, był przed blokadą. Po okrążeniu dojeżdżam do Romka i zaczynam jechać już swoim temepem, rozkręcając się bardziej, a może i to, że zapoznaję się z trasą... robi się coraz mniej tłoczno na trasie.
(foto: mtb-xc.pl Kufel)
Staram się podkręcić tempo i w sumie, nawet udaje się jechać dość płynnie, czwarte okrążenie dopadam VW i na technicznych elementach odskakuję. W leśnych serpentynach, pojawiają się na horyzoncie "luźne spodenki". Tylko jedno okrążenie, ale mój silnik już się rozgrzał... Spiker anonsując wjazd na ostatnią pętlę stwierdził, że pierwszy zawodnik "luźne spodenki" jest już zwycięzcą, jeżeli nie popełni błędu. Mam góra 10 sekund straty, tym tekstem mnie rozsierdził, "nie wydawaj werdyktu przed ostatnim gongiem". Na stadionie wycinam idealnie zakręty, bez użycia hamulców, dohamowanie, przed skarpą, mam go!
(foto: Jacek Głowacki)
Popełnił jakiś błąd na "tarce"/"rock gardenie", tylko trzeba idealnie wyciąć te zakręty... poszło, dalej już miałem spokojnie kontrolować tempo, aby nie przesadzić, ale nerwy się dają we znaki i popełniam śmieszne błędy, ale tempo i tak mam mocne (najlepsze okrążenie z Mastersów). Uciekam na ponad pół minuty.


Rower świetnie się sprawdził na takiej trasie, "full" nadaje się do XC, co widać na dzisiejszym Pucharze Świata XC wśród mężczyzn :)
Jestem pod wrażeniem że na takiej małej przestrzeni w "rowie za stadionem" organizatorzy zrobili taką trasę. Naprawdę rewelacja. Szkoda, że tak mało ludzi się pojawiło, ale może za rok...

ES