znowu majówka...

... w zimowej aurze. Wybraliśmy się na majówkowy wyjazd do Czarnej Wody polatać po ścieżkach. Pogoda cały tydzień rewelacyjna, choć w prognozie było załamanie, to trochę nie wierzyliśmy. W czwartek pogoda letnia.
rozpoczynamy zabawę
Wykorzystaliśmy to na objechanie wszystkich ścieżek, pomimo niesamowitej ilości rowerzystów nie było żadnych problemów na ścieżkach, a naprawdę było ich dużo.

miliony ludzi, ale tłoku nie było
 Wieczorem lokalne piwko i regeneracja w doborowym towarzystwie. Dzień  drugi to już załamanie pogody, decyzja o pośmiganiu po szutrach w okolicy,  bo na szybkie techniczne zjazdy nie byliśmy przekonani, widoczność była bardzo ograniczona.

Kładąc się spać drugiego dnia nie przypuszczałem, że będzie gorzej, ale tak było, sobota była z aurą iście barową i w sumie tak spędziliśmy cały dzień, niektórzy pod wieczór wybrali się na jedna pętlę. Nastawiliśmy się na wczesną pobudkę w niedzielę, aby jeszcze coś pojeździć, bo w prognozie było słońce. Pobudka przed 6 rano, śniadanie i na trasę. Trochę mokro, ale słoneczko zaczęło dogrzewać, udało się wykręcić jeszcze kilka pętli, przed zbiórką wyjazdową.
ES
trochę śniegu w niedzielny poranek
pełna rowerownia