Wyrypa na zakończenie sezonu

Odyseja Rożnowska. Gródek nad Dunajcem 02-03.10.2010.
 

 Udało się dotrzeć o przyzwoitej godzinie na miejsce, rejestracja w biurze, odbiór kluczy i plan na długi sen. Wchodzimy do domku i naszego pokoju... szok, pokój jakby dla osób mniejszego rozmiaru. Na około 10m2 były 2 tapczany, 2 pufy, szafeczka, stolik i szafa, a gdzie tu wcisnąć rowery? Szybkie przemeblowanie, jakoś się udało. Ogólnie wszystko było rozmiaru kolonijnego, dobrze że złączyliśmy łóżka, bo przy moim "średnim" wzroście ledwo mieściłem się po przekątnej. W nocy zimno, podobno temperatura spadła do 2 stopni.

 Rano budzimy się wcześniej niż planowaliśmy i udajemy się na śniadanie... a tam porcje...?? oczywiście kolonijne :) Jemy co mamy i szykujemy się do startu, ubiór jesienno-zimowy. Spotykamy Justynę i wiemy, że łatwo nie będzie. Start i wygląda na to że połowa wybiera taki sam wariant jak my, czyli jazda z godnie ze wskazówkami zegara. pierwszy krótki podjazd , zjazd i zaczyna się... podjazdy... młynki... podchodzenie... brodzenie itd. Ogólnie nie było szczególnie trudnych punktów w nawigacji, a że tempo było dobre to częśto mijaliśmy się z innymi drużynami, to jakby daje pewność dobrego kierunku. Wszystko idzie dobrze, chociaż Iza psioczy już od około 30km, do 60km jedziemy nadal dobrym tempem, potem wspinaczka pod punkt "skały". Na kolejnym punkcie widzę, że Iza ma już dość, podejmujemy decyzję o ominięciu 2 punktów (kosztem kary 150min). Na kolejnym punkcie Jamna, widzę u Izy totalny kryzys, a wtedy lepiej się nie zbliżać, więc pomimo że jesteśmy bardzo blisko kolejnego punktu, podejmuję decyzję, że omijamy i jedziemy ostatnie dwa punkty, które są przy asfaltówkach i szutrówkach, żeby mieć pewność zmieszczenia się w limicie. Na metę docieramy jako 4 zespół MIX ze stratą 10min do trzeciej drużyny i taką samą karą 210min. Zapowiada się dobra rywalizacja drugiego dnia :) Pozostaje ogarnianie się, rowerów i na koniec dnia ognisko.

 Drugi dzień zapowiadany jako bardzo słoneczny i ciepły wcale taki nie był, rano mgła i zimno, do tego widoczność kiepska, utrudniająca orientowanie, przez co łaziliśmy po polach mocząc buty (nie tylko my). Około południa mgła opada, pojawia się słońce, robi się ciepło i przyjemnie, a my już mamy 4 punkty zaliczone i bardzo dobry czas. Niestety teraz mamy najgorszą przeprawę, bo punkty są w znacznie trudniej dostępnych miejscach i do tego najbardziej oddalone. Z punktu 5 na 6 wybieram wariant wspinaczkowy, zamiast objeżdżać górę 715m n.p.m., co wychodzi na dobre, bo potem mamy bardzo długi zjazd. Zaoszczędzamy sporo siły. Przejazd z 7 na 8, która była najtrudniejsza ze względu na odległości i słabe przejazdy, sporo drużyn ominęło, ja wymyśliłem, że tniemy na skróty przez pola w dół do obrzerza Nowego Sącza i dalej kawałek "krajówką", gdzie nasz ekspres wyprzedzał inne teamy :) Zdobywamy 8 punkt, teraz jest tylko "z górki", mamy trochę ponad godzinę do limitu, ale i łatwe punkty. Widzę, że czas nam ucieka, ale powinniśmy się zmieścić, z 9 na 10 mamy niemal cały czas z górki, potem dłuższy podjazd i ostatni punkt jest na zjeździe. Zostaje 20 minut do mety, ale też cały czas w dół, mały podjazd przed Gródkiem i metą. Wykręciliśmy drugi czas tego dnia w mixach i tylko 15min słabszy od liderów :)

 Odyseja rowerowa z każdym rokiem jest usytuowana w coraz bardziej atrakcyjnych terenach. Przyznać trzeba "Polska jest fajna". Widoki okolic Jeziora Rożnowskiego są zbliżone do alpejskich, do tego podjazdy też :) ...nie tak długie, ale nachylenie miejscami powodowało podnoszenie przedniego koła. Pomimo niewysokich gór, przewyższenia sumaryczne były duże, co chwila przejeżdżaliśmy przez wzniesienia około 500m n.p.m., najwyższy szczyt to 715m jaki zdobyliśmy i to dosłownie, bo nawet ciężko było tam podchodzić. Pierwszego dnia 95km, drugiego 85km, przewyższeń niezliczona ilość :) (podobno 5tyś. się nazbierało)
Es

foty>>

wyniki etap 1
10:59:33  4 miejsce MIX
(kara 3:30:00)

wyniki etap 2
5:46:55  2 miejsce MIX
(kara 0:00:00)

wyniki all
16:46:28  3 miejsce MIX