POWERADE GARMIN MTB Marathon. Piwniczna 18.08.2012.
Piwniczna miejscówka znana mi z przeszłości, to w Suchej Dolince uczyłem się jazdy na nartach. Okolica zapadła mi w pamięci i nic się nie zmieniło po za większą ilością domostw, a szkoda. Urbanizacja dociera coraz wyżej.
Pierwszy raz start umiejscowiony tak wysoko i dodatkowo na podjeździe. Na starcie mało nas. Start i pierwszy podjazd pokonywałem wśród znajomków, coraz stromiej i odpuszczam, żeby się nie przepalić, na drugim, głównym tego dnia podjeździe już narzucam swoje tempo, mijam, to lubię :) Przez cały czas mijam się z Bolusem (WARBUD) i dwoma innymi zawodnikami. Oni mi na zjeździe, a ja im na podjeździe uciekam, po Zawoi i wielu wywrotkach zjeżdżam znacznie wolniej. Dojeżdżamy w okolicę Szczawnicy, pamiętam podjazd po tarce. Trzeba zacząć podkręcać tempo, bo nie będzie stromych długich podjazdów i stromych zjazdów gdzie zyskuję i tracę najmniej, na szybkich łagodnych szutrach tracę najwięcej. Cisnę, cisnę jak jeszcze w tym sezonie n ie cisnąłem, jedzie mi się również bardzo dobrze, ale dziwne, że nie widzę Romka (BIKETIRES.PL), jednak na trasie zwykle się widujemy, myślę sobie "oby nie pomylił trasy". Okazuje się, że jednak łatwiejsza technicznie trasa mu sprzyja, na tyle dobrze, że wjeżdża 6 w kategorii, a ja ponad 15 minut za nim, chyba tak dużej różnicy w tym sezonie nie było między nami, pomio tego jestem zadowolony z jazdy i wyniku.
Trasa rewelacyjna, kondycyjna, z nielicznymi technicznymi sekcjami. Na pewno tu wrócę bez numeru, żeby się nacieszyć widokami i fajnymi trasami. Niestety Iza się rozbiła, na tyle mocno się potłukła, że nie kontynuowała wyścigu.
ES
wyniki GIGA:
ES 04:44:46 ( 20 open | 9 M3)
ES 04:44:46 ( 20 open | 9 M3)